Wywiad z Kapłanem Kachina Cliffordem Mahooty z plemienia ZUNI

Wywiad z Kapłanem Kachina Cliffordem Mahooty z plemienia ZUNI

Clifford Mahooty jest Indianinem plemienia Zuni Pueblo i kapłanem Kachiny, Klanu Słońca i opiekuna mądrości historii Zuni i praktyk duchowych. Mahooty jest emerytowanym inżynierem cywilnym / środowiskowym (BSCE-NMSU-1969).

Indianie Zuni i Hopi od wieków opowiadają historie o tajemniczych istotach zwanych 'Kaczina', które dawno temu przybywały na pokładzie 'latających tarcz' i nauczały Indian przekazując im wiedzę. 'Kaczina' byli istotami nadprzyrodzonymi o wielkich zdolnościach, pośrednikami między ludźmi a bogami. Indianie rozróżniali ok. 350 postaci tych istot, z odrębnymi strojami, ozdobami i funkcjami. Wielu spośród 'Kaczina' było czczonych jako różnego rodzaju bóstwa, inni z kolei byli szanowani jako wielcy nauczyciele i mędrcy. Indianie do dziś kultywują pamięć o tych istotach, organizując święta na ich cześć, opowiadając z pokolenia na pokolenie historie o dawnych spotkaniach, przebierając się w stroje, które odtwarzano zgodnie z opowieściami czy też tworząc lalki z ich podobiznami. Zachodzi pytanie - czy to tylko naiwna bajeczka czy też może echo dawnych spotkań z przedstawicielami cywilizacji pozaziemskiej?Clifford Mahooty, wódz plemienia Zuni, odpowie wam, że byli to kosmici. Podobnie twierdzą członkowie starszyzn Indian Hopi. W opowieściach przekazywanych od stuleci Indianie wspominali o tym jak to dawno temu stwórcy którzy przybyli z nieba prowadzili Indian w dogodne rejony, podróżowali po niebie w 'latających tarczach' i byli zdolni dokonywać niezwykłe rzeczy, np. sprawiać że kobiety zachodziły w ciążę bez kontaktu fizycznego lub tworzyć od podstaw ludzkie ciało. Jedna z historii opowiada o tym jak młody chłopiec i młoda dziewczynka rozbijając obóz usłyszeli wielki huk i ujrzeli tajemniczą postać odzianą w strój lśniący niczym lód, a twarz jej jaśniała niczym gwiazda. Istota przedstawiła się jako 'Sotuknang' i zaprosiła dwoje Indian na pokład 'paatuwvota', którym wzniosła się wysoko w niebo, skąd chłopiec i dziewczynka obserwowali Ziemię i wysłuchali nauk 'Sotuknanga'. Dziwna postać kazała kultywować pamięć o spotkaniu i odstawiła gości niedaleko wioski, skąd mieszkańcy widzieli całe zdarzenie. Nie potrafiąc zrozumieć działania tej dziwnej machiny, która wznosi się w powietrze nazwano ją 'latająca tarcza', odnosząc się do czegoś im znanego (tarcza) - podobny mechanizm miał miejsce w wielu innych kulturach, gdzie znajdziemy opowieści o latających domach, dywanach, żółwiach, smokach, koniach ciągnących rydwany czy bardziej współczesne latające 'spodki'. Inną ciekawą historię opowiadaną przez Hopi opisali dwaj członkowie plemienia w książce "Earth Fire: A Hopi Legend of the Sunset Crater Eruption". Wspomniano tam historię o tym jak jeden z 'Kaczina' bierze sobie Indiankę za żonę: "Kiedy tarcza uniosła się, Kaczyni wydali z siebie głośny krzyk. Spektakl był niezwykły i obecni byli wszyscy Kaczyni. Niespodziewanie para odleciała, zaś za nią w powietrzu widać było błyski i słyszano dźwięk grzmotu. Kiedy tarcza wzniosła się wyżej, zaczęło mżyć. Towarzyszyli im Kaczyni." Takich historii jest znacznie więcej. 'Kaczina' często przynosili ostrzeżenia o różnych kataklizmach lub przekazywali wiadomości, które pomogły Indianom znajdować pożywienie. Wizerunki tych istot jakie dziś znamy są bardzo ciekawe - przedstawiane są w strojach pełnych dziwnych kolorowych ozdób, jakąś aparaturą w miejscu ust, szparkami na oczy jakby na głowie mieli hełmy. Indianie opisywali, że stroje lśniły i były bardzo twarde, a głos 'Kaczina' był bardzo donośny, jakby przemawiał tłum (być może jakiś mikrofon).Ciekawe, że gdy na początku XX wieku nad terenami Indian pojawiły się pierwsze samoloty, niektórzy z nich utożsamiali je z 'latającymi tarczami' ze swoich opowieści, myśląc, że mogą to być 'Kaczina'. Troje turystów w Arizonie w 1981 roku niedaleko obozu Hopi obserwowało w nocy na niebie tajemnicze światło, które najpierw wzięli je za gwiazdę, lecz gdy obiekt zaczął się poruszać w niezwykły sposób, wydawać dziwny szum a potem świecić na zielono, niebiesko i raptownie zniknąć, uznali, że mogło być to widzenie UFO. Gdy opowiedzieli o wszystkim wodzowi plemienia Hopi ten w ogóle się nie zdziwił, tylko przyznał, że obserwują takie rzeczy od stuleci. Ciekawe jest również to, że Indianie nie mają problemów z zaakceptowaniem, że gwiezdni bracia, stwórcy, 'Kaczina', byli kosmitami. Często oprowadzając turystów po petroglifach mówią im, że 'wy nazywacie ich dziś ufoludkami, ale my od dawna zwiemy ich 'Kaczina'.'